Monday 7 September was Jagna's first day at school. In some regions of Poland there is tradition that on this day children get cones stuffed with candies, cookies etc. Here in the Netherlands such tradition doesn't exist, but we wanted to surprise her with a cone. In Poland children go with their cones to school but Jagna got her one after she returned home. Of course, we could not make one only for her, so I made a small one for Wojtek as well. They were extremly happy with their cones.
W poniedziałek 7 września Jagna poszła po raz pierwszy “naprawde” do szkoły. Na Gornym Slasku, skad sie wywodze istnieje tradycja obdarowywania dzieci tzw. tytami, inaczej "rozkami obfitosci" wypelnionymi slodyczami. Tradycja ta jest tam tak powszechna, ze myslalam, ze jest znana w calej Polsce. Z wpisow pod tym postem dowiaduje sie, ze jednak nie (dlatego ten dopisek). W Holandii, niestety ta tradycja nie istanieje. My chcieliśmy jednak dać Jagnie taka tyte. Dostała ją po powrocie ze szkoły. Wojtek, by nie było mu przykro, też dostał malutką “tytke”. Ależ byli szczęśliwi!
P.S. Czy określenia “tyta” używa się jedynie na Śląsku czy też w całej Polsce?
a nad morzem jest tuta ;) a ja nadal na ten zegar nie moge sie napatrzec ;)
ReplyDeleteCzyli tam tez jest to znane! Bo wlasnie na forum mialysmy dyskusje na ten temat. Pare dziewczyn bylo zaskoczonych ta tradycja. Myslalam, ze to ogolnopolska tradycja. Na slasku tyty mozna kupic pod koniec sierpnia w kazdym papierniczym. Gdy ja szlam do szkoly to wszystkie dzieci mialy tyty.
ReplyDeleteJest to tradycja lokalna. Mieszkam od urodzenia w Kłodzku, moja rodzina pochodzi z okolic Poznania, a mój Marcin z Łodzi - trzy różne regiony - nie tylko nazwa jest w nich nieznana, jak i nie ma żadnej tradycji obdarowywania dzieci czymkolwiek w pierwszy dzień szkoły.
ReplyDeletehttp://anek73.blox.pl
No taka calkiem lokalna to chyba nie jest skoro Arizona pisze, ze nad morzem tez jest znana. Moj maz chodzil do szkoly w Zakopanem i tam tez dostawali "rozki obfitosci".
ReplyDeleteja nie dostałam :(
ReplyDeletei pierwszy raz słyszę o czymś takim... nie znałam i nazwy i zwyczaju...
ale bardzo mi się podoba! pozdrawiam z koszalina:)
W Warszawie też nie ma tego zwyczaju.
ReplyDeleteDobra, zaraz zmienie wpis. Bylam przekonana ze to tradycja o szerszym zasiegu.
ReplyDeleteja mieszkam w Bydgoszczy i tutaj także nie ma takiej tradycji, wiem , że w Niemczech jest coś takiego . Jeśli chodzi o nazwę to szczerze mówiąc , nazwy takiej u nas się nie używa, ja na małe torebki - woreczki , no nie wiem jak toto jeszcze określić mówię : tutka :-))
ReplyDeletepozdrawiam
ja ponownie, a wiecie co oznacza słowo : simki ?
ReplyDelete:-))
Slyszalam tez ze ludzie mowia na tyty "rozki obfitosci". Na Slasku na papierowe torebki mowi sie tez tytki. Jest np. zupa z tytki ;)
ReplyDelete"Tytka" "tyta" to takie okołośląskie określenie papierowej torebki, jak się nie mylę. Pamiętam jak Babcia się z nas śmiała, kiedy nie rozumiałyśmy tego słówka, mówiąc zdanie "Siedzą sobie na ryczce i jedzą śliwki w tytce" ;) Mialo to miejsce w rejonie Poznania :)
ReplyDeleteNigdy o tej tradycji nie słyszałam, a i sama nazwa tyta też nigdy mie niebyła znana... Ale to bardzo miła tradycja :-)
ReplyDeletew Poznaniu też się mówi TYTKA! :)
ReplyDeletepozdrawiam
Świetne tyty dostały Wasze dzieciaczki!
ReplyDeletePrawda, że to taka miła tradycja?
Ależ się zdziwiłam, gdy się okazuje, że nie jest znana w całej Polsce...
Ja jestem ze Śląska i u nas tyta to rzecz OBOWIĄZKOWA dla pierwszoklasisty
(a papierowe torebki to oczywiście tytki...no może być jeszcze powiedzonko: "chcesz w tyta?", czyli chcesz dostać w twarz?
< ale tego nikomu nie życzę>)
Pozdrawiam serdecznie i powodzenia w szkole dla Córeczki
Oj, Mazmiko, dziekuje! Juz myslalam, ze zglupialam. Tak jak piszesz, na Slasku to obowiazek, wiec ja myslalam, ze tak jest wszedzie.
ReplyDeleteA pamiętasz sio-stąd moja jakie my miałyśmy tyty??? z myszką Micky, kurde, to był bajer! I tak jak Wojco teraz dostał malutką tytę, ja też dostałam małą jak Ty szłaś do pierwszej klasy.
ReplyDeleteSie wie, ze pamietam. Myslisz, ze skad mi przyszedl do glowy pomysl z tytka dla Wojcieszka?
ReplyDeleteKurcze, chyba zeskanuje swoje zdjecie z tyta i wstawie tutaj.
Niedawno widziałam reklamę jakiejś kinder niespodzianki czy czegos takiego i tam dziewuszka szła do szkoły z takim rożkiem. Domyslałam się, że to jakaś tradycja, ale myslałam, że zagraniczna jakaś, a tu proszę- w Polsce tez takie rzeczy się dzieją:-) Na Kujawach, Ziemii Dobrzyńskiej ani na Podkarpaciu nic takiego nie spotkałam.
ReplyDelete