Ok, to show that the cone tradition really exist here is my photo from the day of my enrolment with my fantastic cone with Mickey Mouse picture. Didn’t I have pretty mane? I had a long face is not because I was upset but rather my eyes are very sensitive to light J Frankly, I was very glad going to school.
No dobra, żeby pokazać, że tradycja “tyty” naprawde istnieje na Górnym Śląsku pokazuje moją podobiznę z przepiękną tytą z Myszką Mickey. Piękną miałam grzywke, nieprawda? Moja marsowa mina nie jest wyrazem niezadowolenia, ale wynikiem nadważliwości na światło.
:D:D u mnie tyty nie było, ale sąsiadka miała, pamiętam :( i mąż też mówi, że miał, więc rzeczywiście i na Górnym Śląsku zwyczaj był! a już na pewno, zdaje się, był zwyczaj takiego obcinania grzywki; wyglądałam w dzieciństwie, wierz mi, niemal identycznie :]:]
ReplyDeleteMoja rodzina jest na Górnym Śląsku dopiero drugie pokolenie, ale tytę mieliśmy wszyscy, nawet do liceum sobie jednocukierkową zrobiłam, a co! :) Za to kiedy posłałam tytę Kuzynce - chrześniaczce mojego Ojca, która mieszka na Dolnym Śląsku, to tam budziła zdziwienie :)
ReplyDeleteA w czasie kiedy gniewnie łypałaś na fotografa ja darłam się w łóżeczku (jestem rocznik 83 :))
szkoda, że ani w Lublinie, ani okolicach nie ma takiej tradycji, bo o ile fajniejszy byłby ten pierwszy dzień w szkole :)
ReplyDeleteU mnie w regionie nie ma takiej tradycji i pewnie teraz też bym się zdziwiła na ten widok :P ale moja mama pochodzi ze Śląska i ma zdjęcia z czasów dzieciństwa właśnie z takim rożkiem :D
ReplyDeletePoza tym moja przyjaciółka mieszkająca swojego czasu w Niemczech też miała taką tradycję.
Szkoda, że do mnie nie dotarła 8)