Wednesday 11 November 2009

Helo

Podrozowania ciag dalszy. Dzis lalo, podobno to nie spotykane jak na te pore roku, a jutro tez ma lac… No coz… Dzis az trzy spotkania w trzech roznych miejscach Tokyo, czasu pomiedzy malo, ale, ale, ale udalo mi sie COS zobaczyc. Co takiego zapytacie???? Otoz drodzy czytelnicy zobaczylam od srodka sklep Pokemon Center!!!! Jak ja strasznie nie lubie Pokemonow!!!! Niestety moja Jagienka je ostatnio bardzo polubila. W domu jest notoryczne drukowanie Pika chu (czy jak mu tam). Powiedzialam o tym nieocenionej Setsuko, ktora noca wyszperala w necie, ze sklep ten znajduje sie w okolicy jednego z miejsc ktore mialysmy odwiedzic I mnie tam zaprowadzila :D Jakby nie bylo Pokemony sa na wskros japonskie ;D Zakupilam suveniry dla dzieci, wiec ten problem mam juz z glowy.



Gdy dojezdzalismy do ostatniego klienta dowiedzialam sie, ze za rogiem znajduje sie najwieksza swiatynia buddyjska w Tokyo -Zojoji. Oczywiscie dowiedzialam sie rowniez, ze spotkanie nie zajmie nam wiele czasu, wiec potem moge sobie isc pozwiedzac… Tratatata srali muszki bedzie wiosna… Spotkanie sie przeciagnelo…. Swiatynie zobaczylam od zewnatrz, zdjecie zrobilam, ale wyszlo nieostre bo po ciemku I w pospiechu I w deszczu… buuuuuuuuuu



Ta wieza za swiatynia i widoczna na zdjeciu ponizej stanowi podobno najwyzszy punkt widokowy Tokyo.

Spotkal mnie dzis jeszcze pech zwiazany z deszczem. Otoz z okna biura jednej z firm, ktora odwiedzilismy dzis widac gore Fuji-san. Niestety nie dzis…

No ale chlone Japonie od innej strony. Jezdze metrem, pociagiem Shinkansai (jeden z najszybszych na swiecie) zre japonski chleb powszedni, spotykam arcy milych ludzi, klaniam sie im jak rasowy japoniec I jest git!


Na dwoch ponizszych zdjeciach widac stacje szybkiego pociagu podmiejskiego. Na pierwszym widac nawet te sciezki o ktorych pisalam wczesniej. Tutaj namalowane, w innych miejscach sa np. wybrukowane.

Dzis nawet jadlam obiad zapracowanego Japonczyka. Otoz delikwenci, ktorzy pozno wracaja do domu kupuja sobie obiadek, lub lunch w pudelku. Pudelko jest bardzo estetyczne, podzielone na przegrodki, w ktorych znajduja sie smakowitosci. Na stacjach kolejowych wybor tzw. skrzyneczek Bento jest ogromny.


A teraz jestem juz niedaleko Osaki w Kusatamo.

O, bylabym zapomniala. Otoz obok mojego pierwszego hotelu znajdowala sie mala, stara i podobno bardzo slynna swiatynia. Oczywiscie wtedy gdy ja mialam czas by ja zwiedzic byla nieczynna. Postanowilam wiec wstac wczesnie rano i choc zobaczyc ja po tzw. “jasnoku”. Nastawilam, wiec budzik na 6:30 i wstalam o 7:40... Dwadziescia minut przed spotkaniem, a trzeba sie bylo jeszcze wybrac, spakowac i cos zjesc...

A teraz cos o kibelkach. Otoz ten ktory wam pokazalam nie byl najbardziej zaawansowany technologicznie bo mial wbudowany jedynie bidet, spray, podgrzewanie sedesu (zeby sie nie nabawic ostrego zapalenia posladkow) i tyle. Okazuje sie, ze sa tez kibelki z zagluszaczem. Otoz Japonczycy wstydza sie bardzo odglosow jakie wydaja przy wydalaniu produktow przemiany materii w kazdym stanie skupienia (tj. stalym, cieklym czy gazowym). Gdy taki wstydliwy delikwent przychodzi do ubikacji publicznej moze sobie wlaczyc odgos spuszczania wody i spokojnie oddac sie czynnoscia fizjologicznym :D

Dzis tez popelnilam mocne faux pas gdy to wyciagnelam w pociagu komorke i zadzwonilam z niej do szefa. Otoz jest to w srodkach komunikacji publicznej bardzo niestosownym zachowaniem I w sumie slusznie. Pamietam, ze za moich studenckich czasow gdy komus komorka w tramwaju zadzwonila to wstyd to byl na calego. Wogole malo sie tutaj widzi ludzi rozmawiajacych publicznie przez telefon.

A tutaj jeszcze pan Policjusz nadzorujacy porzadku w metrze. Maly jest to sobie stoi na stoleczku.


A to z dedykacja dla mojego kochanego mezusia:) Witraz na stacji kolejowej.



Dobra, ide spac bo juz prawie druga w nocy..

Wiem, ze notka jest kijowo sformatowana, ale juz nie mam sily walczyc z bloggerem.

Dobranoc!

5 comments:

  1. O, Piekna Pani, nic dodac, nic ujac! Czad normalnie!!
    Mam nadzieje, ze jak wrocisz, to pokazesz reszte zdjec.
    Buziaki!!
    pisiek

    ReplyDelete
  2. Super sprawa Marysiu, fajne te twoje relacje z podrozy (lepsze nawet niz wuja Matta z fraglesow), dwa wpisy tylko a Japonia jakże nam bliższa:), zdjęcia są bardzo sugestywne, też chce tam pojechać! Jak doczekam w nauce do 2001 to może mi się uda, bo mamy konfę tam dużą.
    Kibelki wspaniałe, jak zostaniemy drugą Japonią, to kupimy taki Piśkowi na urodziny;)
    Baw się jak najlepiej i kolekcjonuj wrażenia, opowiesz nam w długie zimowe wieczory;)
    I bezpiecznego powrotu jeszcze.
    z poważaniem - Pikutek

    ReplyDelete
  3. tfu 2011 oczywiście, 2001 już doczekałam...

    ReplyDelete
  4. O tak, taki kibelek z podgrzewana deska, to ja bym chetnie chciala miec!
    pisiek

    ReplyDelete
  5. No kurde, dzięki Twoim opowieściom się czuję jakbym tam była! Pisz więcej, pisz! :)))
    Pozdrawiam z Polski!!!!!!! :)

    ReplyDelete

Thanks a lot for your comments!/ Bardzo dziekuje za komentarze!