Sunday, 7 March 2010

Vintage

My beloved hubby was always very careful for his toys. Now when we go to visit my in-laws we always bring something from his childhood back home. Last visit brought a beautiful vintage fire-apparatus and a set of marker pens that still works! You will believe or not but for someone from Poland that around 20 years ago was in primary or secondary school it was a must-have set.

4254585175_5004969998_b

Jako, że mój ukochany mężunio z natury jest bardzo dbały o swoją własność to z jego dziecinstwa i lat młodzieńczych zachowało się jeszcze bardzo wiele rzeczy. Ostanim razem gdy byliśmy u teściów znaleźliśmy piekny “witanżowy” wóz strażacki oraz flamastry, które każdy kto około 20 lat temu był w wieku młodzieńczym doskonale pamięta. Wierzcie mi lub nie, ale te flamstry wciaż jeszcze piszą i posiadają orginalny futerał!

IMG_8616c
In past few weeks I’ve received blog awards from three lovely girls: Migdałowa, Konkata and Mazmika. Thank you! Please, forgive me but I won’t pass them further. I’m always flattered when receiving awards (who’s not?) but honestly, I’m 10 times more happy with every comment that appears on my blog (and who’s not?). But I would like to award all wonderful blogs that I have in my sidebar and cite my aunt Dana, who recently wrote me this message on Skype “Damn you Marysia, I got addicted to your blog. Instead of doing something useful I just keep going deeper and deeper (she meant the blogs on the sidebar)”. I just wanted to give you an idea that even if you do not get many comments there is still someone who is secretly admiring your work :)

Have a very nice week!

W ostatnim czasie dostałam wyróżnienia od Migdałowej, Konkaty i Mazmiki. Dzieki Wam dziewczyny! Wybaczcie mi, że nie przekażę ich dalej. Zawsze się niezmiernie cieszę z każdego wyróżnienia, ale szczerze mówiąć 10 razy bardziej cieszę się z każdego komentarza (a kto nie?). Nie mniej jednak chciałabym coś przekazać wszystkim blogerkom, których blogi mam zalinkowane. Otóż parę dni temu moja Ciocia Dana napisała mi coś takieg na Skype “A NIECH CIĘ MARYSIU KOCHANA!!!!-UZALEŻNIŁAM SIĘ OD TEJ TWOJEJ STRONY.ZAMIAST COŚ ZROBIĆ TO JA WCHODZĘ DALEJ,DALEJ, DALEJ I DALEJ!!!!”. Pamiętajcie, więc, że nawet gdy pod waszymi wpisami nie pojawia się zbyt wiele komentarzy to i tak gdzieś tam w cyberprzestrzeni ktoś po cichu podziwia waszą twórczość :)

Miłego tygodnia!

9 comments:

  1. Ja nie miałam guciowych flamastrów - ale i tak przeniosłam sie do przeszlości dzieki Twojemu wpisowi.
    A to, ze flamastry jeszcze piszą, to jest dopiero czad... Moje teraźniejsze flamastry wypisują sie po tygodniu;)

    ReplyDelete
  2. ten wóz strażacki jest piękny! Mało mam postanowień noworocznych - ale jedno na ten rok brzmiało-koniec z dziecięcą tandetą. Szukam w sklepach zabawek ładnych, pienie wykonanych i najczęściej drewnianych. Kto wie,może jakaś z nich przetrwa do dorosłości moich dzieci :)


    a co do komentarzy ja już dawno wzięłam do serca Twoją radę :)

    ReplyDelete
  3. a zebys wiedziala z tymi komentami.. na bloxie zawsze malo mialam..a potem sie okazywało ,ze strasznie duzo ludzi bloga odwiedza.. glownie ludziska sie odzywają jak sa candy hehe:)
    buziole Marysiu.. ja ciebie zawsze czytam choc nie zawsze sie oddzywam bo jak wiesz..czas ostatnio to towar deficytowy u mnie:)

    ReplyDelete
  4. Piękne stare skarby :) Wóz wspaniały !

    Ja też lubię do Ciebie zagladać choć często nie mam czasu by zostawić słowo ;)

    ReplyDelete
  5. no i cała prawda o komentarzach wyszła na jaw :) podglądacze są tyle że się nie ujawniają - no i dobrze jak im tak lepiej :) Pozdrawiam

    p.s. a że mazaki dalej działają to w szoku wielkim jestem znając wytrzymałość obecnych mazaków.

    ReplyDelete
  6. Wóz jest przedni! A trwałość mazaków powala :D:D:D Ile radości dają takie znaleziska, ostatnio odgrzebałam stare zabawki, które dziadek zrobił mojej mamie - muszę pokazać!

    ReplyDelete
  7. tobie też dobrego tygodnia

    ReplyDelete
  8. Ja tylko na szybko o flamastrach jeszcze :)
    Jak miałam z 6 lat, to takie dostałam :) Było to wielkie szczęście, spałam z nimi i nosiłam do przedszkola codziennie.
    NIestety pewnego dnia jak z tego przedszkola wracałam z mamą, zostawiłam je na przystanku, w reklamówce. Zorientowałyśmy się z mamą po przejechaniu kolejnych kilku, wróciłyśmy, ale niestety flamastrów już nie było.Podobno jakiś facet zabrał i poszedł w kierunku dzialek;) Poleciałyśmy za nim ale niestety nie znalazłyśmy ani faceta ani flamastrów. Do dziś pamiętam dobrze ten dzień, ten przystanek i tą reklamówkę.
    Smutny to był dzień, bo wtedy było rodzicom było dość ciężko i te flamastry miały dla mnie ogromną wartość.
    Oj wredne czasy były..

    Pozdrawiam i dzięki za zdjęcie flamastrów legendy :)

    Zu

    ReplyDelete
  9. Milajo, ale trauma :) Miejmy nadzieje, ze dzieci tego pana mialy troche radosci z tych mazakow.

    ReplyDelete

Thanks a lot for your comments!/ Bardzo dziekuje za komentarze!