My little girl went for the first time to the school today! Unbelievable! In the Netherlands children go to school on the day of their fourth birthday but before they get opportunity to get used to school by going there four times for half day. So Jagna went today then she will go on Thursday and jet two times next week and then summer holydays start. As her birthday is during holydays she will officially start school on 6 September (her father birthday ;)). The funny thing is that here children do not need to bring own books, pens or pencils to school, all they have to bring is a lunch! They do not have homework until seventh grade!!!! I had homework since my very first day. They do not need to read compulsory books at home… strange school. I hope she will like it. At least she did today. Fortunately her little friend Katja is her class mate now.
Moja mała dziewczynka była dziś po raz pierwszy w szkole! Niedowiary! W Holandii dzieci rozpoczynają naukę w szkole w dniu czwartych urodzin, ale wcześniej mają możliwość przyzwyczajenia się do nowej sytuacji podczas czterech póldniowych pobytów w szkole. Jako, że Jagi urodziła sie w wakacje to do szkoły pójdzie na dobre 6 września w urodziny taty ;) Narazie musi jeszcze trzy razy wybrać się na przyzwyczajanie. Najlepsze jest to, że dzieci oprócz lunchu nie muszą nic ze sobą zabierać, wszystko dostają w szkole, książki, długopisy, ołówki (i mówi się, że u nas była komuna, porządnego socjalizmu nawet nie było!) Zadania domowe dostają dopiero od 7 klasy (odpowiednik polskiej piątej). Z tego co pamiętam to pierwsze zadanie dostałam pierwszego dnia nauki w pierwszej klasie! Nie ma lektur szkolnych! Mam nadzieję, że Jagnie się spodoba, narazie się jej podobało. Na szczęście do tej samej klasy chodzi jej przyjaciółka Katja.
(Jagna just before leaving to school/ Jagna tuz przed wyjsciem do szkoly)
o kurczaki, to na prawdę wielki dzień :)
ReplyDeleteUściski dla uczennicy :)
No to gratuluję całej rodzinie i trzymam kciuki za Jagnę!!! :) Niezwykłe wydarzenie :) A co do szkolnictwa, to faktycznie odbiega od naszego! Mogę jednak napisać, że dzieci kochają zadania domowe, tylko trzeba je odpowiednio zainspirować i zadawać rzeczy ciekawe, pobudzające wyobraźnię i zawsze je podsumowywać na koniec...w każdym razie ja tak robię i moi uczniowie (6-10 lat) sami na początku lekcji dopytją o zadanie domowe hihi ;p
ReplyDeleteFiu, fiu, wielkie wydarzenie, a pomysł z przysposabianiem ciekawy.
ReplyDeleteSzkoda,że w Polsce tego nie wymyślili, tylko toczą dziwne spory o posyłaniu 6-cio latków do szkół, w których dyrekcja najczęściej w ogóle nie ma zamiaru takich dzieci przyjąć(tak jest u nas na wsi)
Wniosek z tego taki, że moja Tosia pójdzie we wrześniu do zerówki, w przedszkolu...
O matko,az sie lezka w oku kreci jak te dzieci szybko rosna!
ReplyDeleteUsciski dla dzielnej uczennicy!
:*