Friday 13 November 2009

Osaka

Powiedzcie drogie matki, czy to co widzicie na ponizszym zdjeciu nie jest cudnym a jakze prostym rozwiazaniem problemu pt.:"Co zrobic z dzieckiem w publicznej toalecie?". No ale mialo juz nie byc o kibelkach. Prosze wiec przewinac czym predzej na dol.


Otoz w dniu dzisiejszym z poczuciem dobrze spelnionego obowiazku wobec siebie, firmy, Krolestwa Niderlandow, Uni Europejskiej i Swiata (tak, tak, gdybym byla bluzniercom to powiedzialabym, zem Chrystus w spodnicy, ale bluznierca nie jestem, wiec nie powiem) wyrwalam sie z kongresu i poszlam w miasto. Teraz ledwo zyje, ale warto bylo! Oj, jak warto! Miasto jest przeogromne, ale system komunikacji miejskiej umozliwil mi zwiedzenie trzech cudnych miejsc. Zapraszam do ogladania zdjec.

Zaczelam od spaceru po parku Zamku w Osace.






Takie sosenki bardzo mi sie kojarza z Japonia.
Dlatego musialam sobie zrobic z takowa zdjecie. Jako, ze nie mial mi go kto zrobic to zrobilam sama. Dodam tylko, ze to wybrzuszenie z lewej to nie brzuch, a moja torba!
Widzialam ekipe przycinajaca owe sosenki.

I mnichow chodzacych po parku.
I inne atrakcje.




















W zamku bylo pare wystaw. Mi bardzo spodobalo sie przedstawienie bitwy o Osake.




I widok z najwyzszego pietra.


Na placu przed zamkiem byla wystawa chyzantem. Mnie najbardziej spodobaly sie te miniaturki.








Potem udalam sie ogladac najstarsza swiatynie buddyjska w Japonii Shitennō-ji. To ta wysoka, wielopoziomowa. Niestety byla juz zamknieta jak tam dotarlam. Zdjecia sa robione po zmroku z bardzo dlugim czasem naswietlania i z reki, dlatego sa czesto niewyrazne.


Wokol swiatyni znajduje sie mnostwo rzezb w ubraniach. W pewnym miejscu znalazlam ogromna ilosc malutkich figurek. Nie wiem co one symbolizuja, ale jak sie dowiem to dam znac.








A na koniec udalam do Umeda Sky Buildings by dostac sie na jego dach gdzie znajduje sie tzw. floating garden observatory. Jak tam dotarlam i spojrzalam w gore to pomyslalam sobie, ze chyba sie wroce. Generalnie ja jestem straszny cykor, szczegolnie jesli chodzi o wysokosc. A tam trzeba jechac szklana winda i na koniec przejechac sie schotami w tych dwoch widocznych rurach... Dobrze, ze bylo ciemno i moi wspoltowarzysze nie widzieli jaka bylam blada i przerazona. Balam sie jak nie wiem co, ale kurcze, warto bylo!!!!

Miasto z kazdej strony ciagnie sie po horyzont. Wialo jak diabli, ale tez bylo bardzo romantycznie i tak mi tam kogos brakowalo... Kogos kto jak zwykle by sie mnie zapytal "Male, za ile bys wyszla za ta barierke?". Pedro Kochany, zwiedzanie bez Ciebie to nie to!





I to by bylo na tyle. Teraz wlanczam baterie do ladowarki bo jutro czeka na mnie ..... Kyoto!!!! Juz dostalam pozwolenie od Dyrektora na opuszczenie stanowiska pracy ^^

2 comments:

  1. Szczęściara jak nie wiem co:D
    Życze jak najczęstszego opuszczania stanowiska pracy przez te kilka dni, o!
    Piękne i jakże egzotyczne rzeczy widziałaś, pozdrów Japończyków:))

    ReplyDelete
  2. Ja napiszę słowo odnośnie małych figurek ubranych w przeważnie dziecięce ubranka - to ofiara składana przez kobiety, które straciły dziecko bądź usunęły ciążę.

    ReplyDelete

Thanks a lot for your comments!/ Bardzo dziekuje za komentarze!