Wednesday 27 June 2012

Inline skates!/Łyżworolki!

IMG_3556

Two weeks ago I got a sudden urge to go inline skating. I haven’t done it for more than seven years so the first few kilometers was a real nightmare. Especially parts with sett… Nevertheless, I have enjoy it a lot and decided to do more often.

Back home, I did a little search for app that will track my route and I found RunKeeper. A gratis app that not only records my route but also altitude, speed/pace and burn calories. It also informs me every 5 minutes about my progress. It is really great nowadays; you do not need walkman/disckman, personal trainer, maps, etc as you have it all in your phone!

IMG_3604

Anyway, so far I went 7 times (one not recorded), made in total 80 km (min 7.2 and max 18.5 km), climbed 303 m (well, taking into account that The Netherlands is very flat country it is an achievement!) and burned 1129 calories :)

The most important, however, is that I had a very relaxing time. It is so nice to go through meadows, listen to favorite music and enjoy the landscape. Pity that hubby can not skate with me like we did before kiddos came.

There is one ‘but’: I still can not stop promptly. I still use the rear break which is not really efficient in case of danger. Hopefully, I will learn it before I will really need it!

IMG_3554IMG_3635IMG_3636

Dwa tygodnie temu poczułam nagłą potrzebę jazdy na łyżworolkach (dalej zwanych ‘rolkami’). Nie robiłam tego ponad 7 lat i pierwsze parę kilometrów było prawdziwym koszmarem, zwłaszcza po bruku. .. Mimo to tak mi się podobało, że postanowiłam robić to częściej.

Po powrocie do domu od razu zaczęłam szukać jakieś aplikacji, która rejestrowałaby moją trasę. Znalazłam RunKeeper – darmową aplikację, która nie tylko rejestruje trasę, ale również zmiany wysokości, prędkość/tempo i spalone kalorie. Co pięć minut miła pani informuje mnie o moich postępach. To jest niesamowite, że obecnie wystarczy zabrać ze sobą telefon i ma się od razu radio, mapę, osobistego trenera itp. itd.

IMG_3639

Do tej pory jeździłam 7 razy (pierwszego razu nie rejestrowałam), przejechałam w sumie 80 km (najmniej 7.2 a najwięcej 18.5 km), podjechałam 303 m (co w płaskiej jak patelnia Holandii jest wyczynem!) i spaliłam 1129 kalorii :)

Najważniejsze jednak jest to, że bardzo miło spędziłam czas. Cudownie jest jechać przez łąki, słuchać ulubionej muzyki i cieszyć się okolicą. Szkoda tylko, że mężo ze mną nie może tak jak kiedyś jeździć..

Jest tylko jedno ‘ale’ – jak do tej pory nie nauczyłam się szybko hamować. Wciąż używam tylnego hamulca, który niestety nie jest zbyt efektywny w wypadku gdy trzeba szybko się zatrzymać. Mam nadzieję, że się nauczę tego zanim mi będzie naprawdę potrzebne.

IMG_3637

4 comments:

  1. Marysiu! Co tu dużo gadać - podziwiam Cię! Ja też kiedyś jeździłam na rolkach, ale teraz chyba bym się nie odważyła, za to na rower wsiadam codziennie, chociaż tyle..

    ReplyDelete
  2. Brawo Marysiu! Ja raz próbowałam w zaciasnych rolkach Anetki na dijku w Wakikiki i co ja się tam umęczyłam, ból w stopach tylko pamiętam. Ale też się kiedyś nauczę (no może po ciąży), bo jazdę na łyżwach ubiegłej zimy w miarę już opanowałam i bardzo sugestywnie brzmi twój opis przejazdu przez łąki :) Dużo przyjemności koleżanko!

    ReplyDelete
  3. SUPER! Mnie nauczył kiedyś syn, to tak samo jak na łyżwach, tylko trzeba ćwiczyć w ochraniaczach i nie bać się wielokrotnych upadków :))) Poduszka na pupę i do dzieła :)))
    Hamowanie przez zwrot w tył, polecam!

    ReplyDelete
  4. tylko pozazdroscic. Ja nie mam ani na tyle "luzu" w ruchach, ani odwagi, zeby w ogole sprobowac. Probowalam lyzew i nart, w zadnych nie potrafilam hamowac i dalam sobie sposob, bo trudno na zawolanie znajdowac na drodze cos miekkiego, w co mozna z rozpedem walnac;)

    ReplyDelete

Thanks a lot for your comments!/ Bardzo dziekuje za komentarze!